Pytanie czy fala pierwsza w ogóle się skończyła zanim przyszłą ta druga, od której zrobiło się znów gęsto. Lato przyniosło nam chwilę odprężenia – rozprężenia? Zapowiadany na jesień kryzys właśnie się rozpoczął. Mimo, ze przygotowywano nas na ten czas, to kiedy nadszedł wszyscy są tak samo zdziwieni, zaskoczeni i przerażeni jak w marcu 2020. Statystyki, którymi jesteśmy zalewani, bo tak to właśnie aktualnie wygląda, nie pozwalają myśleć o niczym innym. Nasze plany czy to ze względu na odczuwane realne zagrożenie zdrowia i życia, czy też ze względu na strach przed lockdown’em, znowu są pod wielkim znakiem zapytania. Więcej, część z nich właśnie umarła śmiercią gwałtowną i dramatyczną. I nie tylko dlatego, że zamknięto baseny, siłownie, ograniczono imprezy i tym podobne. Odwołano planowane operacje, wizyty u specjalistów. I znowu, co w sytuacji zagrożenia życia ze względu na wypadki losowe,  zawały, udary, wylewy i wszystko to, co z samym wirusem nic wspólnego nie ma? Blady strach pada na osoby z chorobami nowotworowymi, przewlekłymi chorobami z różnym przebiegiem. Ciężarne, zwłaszcza na końcówce ciąży z planem porodu w ręce, co z nimi? Czy dobrze się przygotowaliśmy? Czy w ogóle mogliśmy się na to jakoś przygotować? Z jednej strony teorie spiskowe, z drugiej realny i intensywny stan zagrożenia życia. Niezależnie po której stronie jesteśmy, sytuacja dotyczy nas wszystkich. Obostrzenia, ograniczenia, reżim, utrata kontroli, stres, niepewność co do przyszłości, brak możliwości realizacji planów, frustracja, lęk przed nieznanym, smutek, złość i poczucie niesprawiedliwości…. Czegoś jeszcze nie wymieniłam? Pewnie jest tego jeszcze całe mnóstwo. Co robić, kiedy wygląda na to, że nic od Ciebie nie zależy?! Poddać temu zupełnie i płynąć z prądem, bo po co tracić energię, czy walczyć do upadłego, nie dać się stłamsić? Jako zwolenniczka podejścia skoncentrowanego na rozwiązaniu uważam, że trochę tak i trochę tak… Myślę, że zupełny bunt i odrzucenie zasad nie pomoże, bo co, zastrajkujemy? Zostawimy chorych w szpitalach, porzucimy stanowiska pracy, przestaniemy produkować żywność, będziemy kraść i mordować paląc po drodze samochody na ulicy? Ale też bierna postawa i zupełne oddanie kontroli, czy jest bezpieczne? Czy możemy tak zupełnie oddać się w czyjeś ręce, licząc, że o nasze wszystkie dobra jako jednostki ktoś zadba, że ktoś poklepie po ramieniu i powie że wszystko będzie dobrze? To, co możemy zrobić, to zadbanie o własne potrzeby samemu, tu i teraz. Możemy przygotować się na możliwość zaistnienia pewnych braków w najbliższej przyszłości. Możemy spróbować zapewnić sobie spokój i bezpieczeństwo w warunkach takich, jakie one aktualnie są, bo póki co raczej ich nie zmienimy. Po etapie złości i żalu pozwólmy sobie na akceptację i spróbujmy się trochę dostosować (ale na naszych warunkach, rzecz jasna). Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co w tej sytuacji, jakakolwiek by ona nie była trudna, Ja mogę teraz zrobić? Co da mi trochę radości i pozwoli naładować baterie na dalszy czas (bo to tylko taki etap, to tylko trudny okres, który kiedyś się przecież skończy). Każdy z nas jest w trochę innej sytuacji. Począwszy od stanu zdrowia, sytuacji rodzinnej, zawodowej i materialnej, po kondycję psychiczną, sposób funkcjonowania w sytuacjach trudnych, radzenia sobie z nowymi wyzwaniami, lękiem i strachem (bo to nie to samo!). Mamy też różną sieć wsparcia. Jedni mają bliskich, z którymi mogą o wszystkim rozmawiać, pasje i zainteresowania, których realizowanie daje trochę radości. I tu np. super jeśli jest to czytanie, bo nawet jak będzie obowiązywał zupełny zakaz opuszczania domów – jakąś książkę znajdziemy, gorzej jeśli jest to zwiedzanie muzeów lub podróże po afrykańskich krajach (ale tu możesz się zastanowić, jak to przełożyć na warunki domowe – ja mam już jakiś pomysł…). W gorszej sytuacji są te osoby, które są samotne, mają słabszą kondycję psychofizyczną i ograniczone możliwości poszukiwania wsparcia. Niezależnie od tego, do której grupy należysz, możesz szukać pomocy u specjalistów od wsparcia, na razie jeszcze w gabinetach ale pewnie wkrótce już tylko on-line. Są grupy na forach internetowych, webinary, grupy medytacyjne i relaksacyjne. W Internecie znajdziesz też darmowe oferty dla osób, których zwyczajnie nie stać. Pamiętaj, że nie jesteś sam/sama. Nie czekaj aż będzie z Tobą źle, aż za bardzo pogrążysz się w kryzysie. Korzystaj ze wsparcia szczególnie, tego w najbliższym otoczeniu. W razie czego wykonaj choćby jakiś „telefon do przyjaciela”…  Moi drodzy – Nie dajmy się!

p.s. Zdrowia dla wszystkich!